Od czego by tu zacząć na dobry początek? Może od jednej z moich pasji -
lampowych radioodbiorników. A zaczęło się typowo, w roku 1979. Miałem 5 lat,
mieszkałem z mamą, bratem i dziadkami na wsi - w Olesznie. Pamiętam, że wtedy byłem
na etapie "co jest w środku", każda zabawka, a zwłaszcza mechaniczna, była
rozbierana na części pierwsze. Pewnego dnia w kuchni zamilkło wielkie
lampowe radio, dziadek pojechał do miasteczka, kupił tranzystorową
Monikę, a tego lampowca wstawił do szopy. Tego samego dnia już nim się
zająłem, oczywiście zdjąłem tylną klapę, a tam ujrzałem dziwne małe
domki, szklane bańki z czymś w środku, pełno kolorowych przewodów -
byłem w raju.
W szopie spędziłem wiele długich dni, a te duże przyciski z
przodu i gałki też były fajne do zabawy. Im więcej mijało dni, tym
więcej części radia było rozebranych, bardzo mnie ciekawiły te szklane
bańki, przy ich stłuczeniu wydobywał się dźwięk małego wybuchu, po czym było
można zabrać się za druciki i blaszki. Czasami polała się też krew. Po
pewnym czasie z tego wielkiego radia niewiele zostało, oprócz
drewnianej obudowy. Nadmienię, że siłą rozpędu zabrałem się też za
badanie tego nowego radia tranzystorowego, ale z tego co pamiętam, to po
tych zabiegach już nie było ono zdatne do dalszego użytkowania, a dziadek
swoją ręką na moim tyłku przekonał mnie, abym już kolejnego radia nie badał.
Dałem sobie spokój z tym na wiele lat, do czasu, gdy przeglądając od
niechcenia ogłoszenia na znanej wszystkim stronie z aukcjami, zaiskrzyły
mi się oczy na widok radioodbiornika Grundig 3035 WF / 56 - 3D Klang.
Od razu przypomniały mi się moje zabawy z dzieciństwa, sprzedawca mieszkał
zaledwie 2 km ode mnie, zadzwoniłem do ogłoszeniodawcy i po godzinie
byłem już właścicielem tego lampowca. Tym razem już go nie rozebrałem do
przysłowiowej śrubki, chodź i tak zajrzałem do jego środka. Blask i
klimat włączonego radia, jego świecących lamp elektronowych, zaparł dech
w mych piersiach. I ten ciepły basowy dźwięk nieosiągalny przez
współczesne sprzęty. Poszedłem za ciosem i wciągu roku przybyły kolejne
dwa radioodbiorniki: SABA Freudenstadt 125 STEREO oraz PHILIPS Capella Reverbeo B7X43A/22. Jak
zauważyliście te moje perełki są produkcji zachodniej, a ściślej
niemieckiej i holenderskiej, a powodem tego jest o wiele lepsze ich
wykonanie od naszej krajowej produkcji, i co ważne, mają działający zakres
UKF, bez potrzeby przestrajania głowicy. Jestem praktycznym człowiekiem, a
związku z tym te moje sprzęty są po przeglądzie i umilają mi swym
dźwiękiem (oczywiście nie wszystkie naraz) długie jesienno - zimowe
wieczory. I aby tak mogło być jak najdłużej, musiałem zgłębić swoją wiedzę na temat lamp elektronowych i zabezpieczyć odpowiedni ich zapas, ale to już temat na kolejną opowieść.